Plażujemy

Gdy już ustała całonocna wichura, pobieżnie oceniliśmy straty. Na szczęście materialnych nie było – parę wyrwanych z ziemi odciągów namiotu, a tak to wszystko (o dziwo!) całe. Pozostały straty psychiczne. Nie można powiedzieć, że tej nocy się wyspaliśmy. Przynajmniej dorośli, bo dzieciakom ten targany na wszystkie strony namiot zupełnie nie przeszkadzał.

A wyglądało to mniej więcej tak:

Wiatr miał jedną dobrą stronę – rano, mimo że bardzo szybko temperatura powędrowała sporo powyżej 30*C, a nasz namiot stał w pełnym słońcu, w jego środku nie zrobił się piekarnik.

Żeby nie było, że my tylko jeździmy i zwiedzamy, dzisiaj planujemy spędzisz nasz ostatni dzień nad Adriatykiem… plażując! Tuż obok naszego kempingu znajdujemy pierwszą na naszym wyjeździe piaszczystą plażę. Elegancką, z leżakami, słomianymi parasolami, paroma knajpkami i muzyką w tle.

Nasz pobyt w Albanii jest jednocześnie momentem, kiedy zarządzamy nieśpieszny odwrót w kierunku Polski. Jesteśmy ponad 1700 km od domu. Przejechaliśmy przez 8 krajów, przed nami jeszcze przynajmniej 2. Nasz namiot stanął na 6 polach namiotowych. Ale to nie koniec liczenia – Franek liczy również kraje z tablic rejestracyjnych mijanych przez nas samochodów. Choć trudno w to uwierzyć, naliczył aż 35 różnych krajów! Całą listę Franka opublikujemy na koniec wyjazdu.

Dodaj komentarz