No cóż, dzisiaj dużo się nie wydarzy 😉 ale taki właśnie jest plan! Wreszcie chcemy posiedzieć przed namiotem, poleżeć w hamaku, pograć w Tysiąca i Rummikuba. Nie gonić za żadnymi atrakcjami.
Nasz nowy kemping wprost idealnie się do tego nadaje. Położony na skraju lasu w śliwkowym sadzie. Nie za duży, nie za tłoczny. Ciągle mamy cały przekrój zagranicznych tablic rejestracyjnych, ale pojawiły się również lokalne chorwackie. Obok paru ą-ę kamperów jest równie dużo małych namiotów, własnej produkcji (niekoniecznie najmłodszych) kamper-vanów i ekip motocyklistów śpiących w hamakach. Ahh, lubimy takie klimaty ⛺🚙🏍️





Przy okazji mamy czas, żeby odpalić komputery i zobaczyć co słychać „w świecie” oraz trochę nadgonić z pracą, którą też, mimo wakacji, od czasu do czasu, musimy wykonać. W obroty bierzemy też kempingowa pralkę (którą udaje nam się prawie rozwalić, gdy próbujemy wraz z ubraniami „wyprać” sporej wielkości kamień znad Adriatyku🫣)
Dopiero późnym popołudniem jedziemy na mały spacer do źródeł rzeki Gački.









I na lody do miasteczka Otočac, niegdyś centrum historycznego i kulturowego tego regionu, który dzisiaj jest nieco zapomnianą mieścinką z jeszcze widocznymi śladami po wojnie domowej w latach 90.




Na koniec dnia właściciel kempingu częstuje nad domowej roboty śliwowicą (mocną!), a do grającego na gitarze Krzyśka dosiada się sąsiad z namiotu obok ze swoim instrumentem. I razem grają parę kawałków z naprędce uwspólnionego repertuaru.
Ahh, BARDZO lubimy takie klimaty! ❤️
